Wspomaganie rozwoju mowy dziecka – rady dla rodziców
Prawidłowy rozwój mowy dziecka wpływa na globalny rozwój jego osobowości. Dziecko poznaje otaczający świat dzięki rozumieniu mowy, a umiejętność mówienia pozwala mu wyrazić swoje spostrzeżenia, uczucia, pragnienia. Rozwój mowy dziecka przyspieszają częste kontakty słowne z otoczeniem. Zaniedbania w tym względzie mogą spowodować opóźnienie mowy u dziecka lub jej zaburzenia.
Rodzice mogą zapewnić dziecku optymalne warunki dla prawidłowego rozwoju mowy już od momentu jego narodzin. Są bowiem osobami przebywającymi z dzieckiem najdłużej, mają więc największe możliwości wpływania na jego rozwój. Są też pierwszym i najważniejszym wzorem, który dziecko będzie próbowało naśladować.
Co powinni, a czego nie powinni robić rodzice, aby wspomagać rozwój mowy dziecka?
Oto najważniejsze zalecenia:
Tak postępujmy
1. Mówmy do dziecka, już od pierwszych dni jego życia, dużo i spokojnie. Nie podnośmy głosu, zwracając się do niego.
2. Nasze wypowiedzi powinny być poprawne językowo, budujmy krótkie zdania, używajmy prostych zwrotów, modulujmy własny głos.
3. Kiedy dziecko wypowie jakieś słowo, zdanie, starajmy się rozszerzyć jego wypowiedź, dodając jakieś słowa.
4. Mówmy dziecku, co przy nim robimy, co dzieje się wokół niego. Niech mowa towarzyszy spacerom, zakupom, pracom domowym.
5. Mówmy do dziecka, zwracając uwagę, aby widziało naszą twarz – będzie miało okazję do obserwacji pracy artykulatorów.
6. Karmienie piersią zapewni dziecku prawidłowy rozwój układu artykulacyjnego.
7. Od najmłodszych lat uczymy dbałości o higienę jamy ustnej. Pamiętajmy, aby dziecko nauczyło się gryźć i żuć.
8. Zwracajmy uwagę, aby dziecko oddychało nosem; w przypadku, gdy dziecko oddycha ustami, prosimy pediatrę o ustalenie przyczyny.
9. Odpowiadajmy na pytania dziecka cierpliwie i wyczerpująco.
10. Opowiadajmy i czytajmy dziecku bajki, wierszyki, wyliczanki. Uczmy krótkich wierszy na pamięć.
11. Oglądajmy z dzieckiem obrazki, nazywajmy przedmioty i opisujmy sytuacje prostymi zdaniami.
12. Śpiewajmy z dzieckiem. Jest to ćwiczenie językowe, rytmiczne, a zarazem terapeutyczne.
13. Rysujmy z dzieckiem, mówmy co kreślimy – „…teraz rysujemy kotka. To jest głowa, tu są oczy, nos…”. Zachęcajmy dziecko do wypowiedzi nt. rysunku.
14. Wspólnie oglądajmy telewizję, wybierajmy programy właściwe dla wieku dziecka. Komentujmy wydarzenia pojawiające się na ekranie, rozmawiajmy na ich temat.
15. Starajmy się, aby zabawy językowe i dźwiękonaśladowcze znalazły się w repertuarze czynności wykonywanych wspólnie z dzieckiem. Wybierajmy do zabaw właściwą porę.
16. Zachęcajmy swoje dziecko do mówienia (nie zmuszajmy!); chwalmy je za każdy przejaw aktywności werbalnej; dostrzegajmy każde, nawet najmniejsze, osiągnięcie, nagradzając je pochwałą.
17. Dołóżmy wszelkich starań, aby rozmowa z nami była dla dziecka przyjemnością.
18. Jeżeli dziecko osiągnęło już wiek, w którym powinno daną głoskę wymawiać ,a nie robi tego, skonsultujmy się z logopedą.
19. Jeżeli dziecko ma nieprawidłową budowę narządów mowy (rozszczepy warg, podniebienia, wady zgryzu lub uzębienia), koniecznie zapewnijmy mu opiekę lekarza specjalisty, ponieważ wady te są przyczyną zaburzeń mowy.
Tego nie róbmy
1. Unikajmy podawania dziecku smoczka typu „gryzak”, zwracajmy uwagę, aby dziecko nie ssało palca. Następstwem tych niepożądanych zachowań mogą być wady zgryzu, które prowadzą do wad wymowy, np. wymowa międzyzębowa.
2. W trakcie rozmowy z dzieckiem unikajmy zdrobnień i spieszczeń (języka dziecinnego), dostarczając dziecku prawidłowy wzorzec językowy danego słowa.
3. Nie zaniedbujmy chorób uszu, gdyż nie leczone mogą prowadzić do niedosłuchu, a w następstwie do dyslalii lub niemoty.
4. Nie gaśmy naturalnej skłonności dziecka do mówienia obojętnością, cierpką uwagą, lecz słuchajmy uważnie wypowiedzi, zadawajmy dodatkowe pytania, co przyczyni się do korzystnego rozwoju mowy.
5. Nie poprawiajmy wymowy dziecka żądając, by kilkakrotnie powtarzało dane słowo. Niech z naszego języka znikną słowa: „Powtórz ładniej”, „Powiedz lepiej”. Wychowanie językowe, to nie tresura.
6. Nie zawstydzajmy, nie karzmy dziecko za wadliwą wymowę.
7. Nie zmuszajmy dziecka leworęcznego do posługiwania się ręką prawą w okresie kształtowania się mowy. Naruszanie w tym okresie naturalnego rozwoju sprawności ruchowej zaburza funkcjonowanie mechanizmu mowy. Często prowadzi to do zaburzeń mowy, a w szczególności do jąkania.
8. Nie wymagajmy od dziecka zbyt wczesnego wymawiania poszczególnych głosek. Dziecko nie przygotowane pod względem sprawności narządów artykulacyjnych, niedostatecznie różnicujące słuchowo dźwięki mowy, a zmuszane do wymawiania zbyt trudnych dla niego głosek, często zaczyna je zniekształcać. W ten sposób przyczyniamy się do powstawania błędnych nawyków artykulacyjnych, trudnych do zlikwidowania.
Logopeda: Katarzyna Pietrzyk
JESIENNE ZABAWY LOGOPEDYCZNE
Jesienią dzieci sie nie nudzą!!!
Kochani rodzice bawcie się z dziećmi w domu i ćwiczcie z nimi piękną mowę.
1. SOWA SPRZĄTA SWOJE MIESZKANIE – gimnastyka narządów mowy
Dziecko trzyma lusterko, prowadzący prosi aby dziecko posłuchało opowiadania i w trakcie powtarzało wykonywane przez niego ćwiczenia.
Sowa rozejrzała się po swojej dziupli (dziecko przesuwa językiem po podniebieniu górnym, wewnętrznych scianach policzków i „podłodze” za dolnymi zębami), zauważyła wielki bałagan. Postanowiła zrobić porządek. Zaczęła od odkurzania sufitu dziupli (dziecko przesuwa językiem od przodu do tyły jamy ustnej po podniebieniu górnym), zdjęła też firanki (liczy czubkiem języka górne zęby) i włożyła do pralki (motorek, parskanie wargami). Po chwili pralka zaczęła płukanie firan (dziecko przepycha powietrze w buzi, robi balonik). Sowa odkurzyła też ściany (przesuwa czubkiem języka po wewnętrznej ścianie policzków)oraz podłogę (przesuwa językiem za dolnymi zębami). Rozwiesiła firany (ponownie liczy górne zęby). Sowa była bardzo zadowolona z wykonanej pracy i szeroko się uśmiechnęła (dziecko rozciąga szeroko usta w uśmiechu). Dumna wyjrzała z dziupli i rozejrzała się wokoło (porusza ruchem okrężnym na zewnątrz jamy ustnej). Spojrzała w górę (dziecko sięga czubkiem języka w stronę nosa), spojrzała w dół (sięga czubkiem języka w kierunku brody). Rozejrzała się też w prawo (przesuwa czubkiem języka do prawego kącika ust) i w lewo (przesuwa czubkiem języka do prawego kącika ust). Wszędzie był porządek i słychać było śpiewające ptaki (dziecko gwiżdże naśladując śpiew ptaków)
2. WIERSZYK
Tam za lasem (machamy prawą ręką, rysujemy w powietrzu drzewko)
Tam za górką (machamy lewą ręką , dwoma rączkami rysujemy w powietrzu górkę)
wiatr dokuczał małym chmurkom (rączkami w powietrzu rysujemy chmurki)
aż się chmurki popłakały (udajemy, że płaczemy pocierając oczka)
i deszcz padał przez dzień cały ( stukamy paluszkami o podłogę lub stół)
Polecenia do wierszyka:
· dziecko powtarza wierszyk
· pokazuje ćwiczenia napisane w ramkach
· zachęcamy dziecko do poszukiwania różnych określeń wyrażenia pada deszcz (np. leje, kapie, mży, siąpi, kropi)
· ilustrujemy dźwięki padającego deszczu ciałem –
lekki deszcz – pocieranie dłońmi o siebie,
silniejszy deszcz- klepanie dłońmi o uda,
burza – tupanie stopami o podłogę
3. JESIENNE ZABAWY Z DESZCZEM
Z kolorowego papieru ( najlepiej niebieskiego)wycinamy kropelki deszczu i chmurki. Możemy też wyciąć białe i pokolorować , dzieci będą miały dodatkową frajdę i zabawę A długie deszczowe wieczory zamienią się w moc wrażeń.
Zabawy z kropelkami i chmurkami:
– dziecko kładzie papierową kropelkę deszczu na dłoni – robi głęboki wdech noskiem a buzią wypuszcza powietrze i zdmuchuje kropelkę, można dać więcej kropelek,
– dziecko samo układa z kropelek rytmy i wystukuje je rączkami, nóżkami, lub uderzając rękami o uda , może te zadawać rodzicom rytmy i rodzic wyklaskuje,
– jeżeli posiadamy dużo kropelek, można ułóżyć z nich kałużę i na umówiony sygnał np: dźwięk grzechotki, bębenka dzieko przeskakuje przez kałuże najpierw na jednej nodze a potem obiema nóżkami,
– dzieci malują językiem na podniebieniu górnym kropelki deszczu przy szeroko otwartej buzi, jeśli nie wychodzi nie martwcie sie , to tylko zabawa, nauczymy się,
– dziecko wystukuje rytmy z tablic ( może klasaką, stukać paluszkami o stół, stopami o podłogę.
Jeżyk Cyprian i pierwszy dzień jesieni-bajka o jesieni.
To nie jest zwykła bajka – to jest bajka o jesieni, a właściwie zasypianka o pierwszym dniu jesieni. Zasypianki są po to by ułatwić rodzicom dobre usypianie dzieci. Przeczytaj rodzicu skąd się wzięły bajki zasypianki. Zanim wydrukujesz sobie tą bajkę i weźmiesz się z ochotą za czytanie swojej pociesze proponuję – poczytaj o tym jak korzystać z bajek zasypianek. Potem to już tylko – miłego zasypiania!
Jeżyk Cyprian był tego dnia w nastroju do żartów. Poprzedniego dnia razem z liskiem Kryspianem wymyślili kawał, który chcieli zrobić borsukowi Emilowi. Zaczęli go przygotowywać w ciągu dnia i jeżyk nie mógł się już doczekać kiedy go dokończą. Pomysł był następujący. Borsuk Emil bardzo lubił spać i potrafił spać strasznie długo. Zwykle budził się i wychodził z nory dopiero pod wieczór. Jego przyjaciele śmiali się nawet z niego czasami, że jak się kiedyś położy tak na dobre, to obudzi się dopiero po roku. Oczywiście – niektóre zwierzęta rzeczywiście tak robią – przynajmniej częściowo. Na przykład jeże przesypiają zimę. Ale teraz to było co innego. To był koniec lata i jesień nawet na dobre się jeszcze nie zaczęła. To zdecydowanie nie była dobra pora by zapaść w sen zimowy, a już na pewno żadne zwierze nie chciało zasnąć i obudzić się w zimie. Właśnie z tego brał się pomysł żartu. Razem z Kryspianem nazrywali białych płatków kwiatków i porozrzucali wokół wyjścia z nory Emila. Jak się już obudzi i wyjdzie to na pewno pomyśli, że spadł śnieg i przyszła zima. A wtedy jeżyk i lisek przyjdą i jakby nigdy nic w rozmowie wspomną, że to prawda. Zaproponują nawet żeby pójść razem na sanki. Cyprian był bardzo ciekaw jaką minę będzie miał jego przyjaciel jak już się da nabrać i pomyśli, że rzeczywiście przespał tak długo. Dopiero wtedy mu powiedzą, że to żart. Śmiechu będzie co nie miara. Do zimy to oczywiście jeszcze trochę czasu brakowało. Dopiero co skończyło się lato i właśnie miała się zacząć jesień. Wiele zwierząt nie przepadało za tą porą roku, ale akurat jeżyk bardzo ją lubił. Szczególnie taką wczesną, kiedy słońce całkiem mocno grzało pyszczek, a deszcze nie padały tak często. Dnie są wtedy jeszcze długie i jest czas na wygrzewanie się na słoneczku. Dla zwierzątek – dużych i małych to jest też czas kiedy jest mnóstwo jedzenia. Nikt nie chodzi głodny, a to wcale nie jest takie oczywiste w lesie. Drzewa i rośliny wydają wtedy owoce, nasiona i jest mnóstwo wspaniałych i smakowitych rzeczy dla każdego. O tym wszystkim jeżyk myślał sobie siedząc teraz niedaleko norki Emila. Ustawił się i znieruchomiał tak by promienie słońca przyjemnie go całego ogrzewały. Rozglądał się leniwie po okolicy. I dalej wypatrywał różnych śladów rozpoczynającej się właśnie jesieni. Drzewa nie były już takie zielone jak podczas lata, a pojedyncze żółte liście zaczynały już z nich spadać. Falując szybowały spokojnym ruchem w dół i w dół. Kołysząc się na leniwym wietrze opadały powoli niżej i niżej tak by w końcu znieruchomieć na ziemi. Leżało ich coraz więcej i pokrywały całą okolicę. Gdzieniegdzie wystawała wśród nich czapka grzyba. Brązowa i lekko błyszcząca. Cyprian pociągnął noskiem. Uwielbiał taki zapach grzybów. Szczególnie bardzo wyrazisty tam gdzie rosły borowiki i podgrzybki. Wciągając go czuł, że przenosi się w świat opowieści i legend. Zastanowił się skąd się to brało i nie był do końca pewien. Może dlatego, że w okolicy gdzie mieszkał Cyprian z rodziną jak był mały było właśnie dużo takich grzybów. I jeżyk czuł ich zapach gdy tata opowiadał mu bajki wieczorem do snu. Jesień to czas najwspanialszych, bajkowych kolorów i kształtów. Właściwie w dowolnym miejscu Cyprian mógł usiąść lub położyć się i z zachwytem chłonąć barwy lasu. Kolory liści – złote, rude, zielone, pomarańczowe, żółte. Migocące i kołyszące delikatnie na wietrze. O cudownych i magicznych kształtach i wielkościach. Szerokie i wąskie, proste i powykrzywiane, długie i krótkie, podłużne i rozszerzające się. Wspaniale wyglądające na drzewie i jeszcze wspanialej gdy zaczynały spadać i można było zobaczyć je na ziemi. Jesień można było poznać też po zachowaniu ptaków. Te, które na zimę odlatują do ciepłych krajów zaczynały się już zbierać w coraz większe grupy. Za dnia ćwiczyły wspólne latanie przygotowując się do nadchodzących podróży. Przelatywały z miejsca na miejsce ustawione w różne formacje – linie, kolumny i inne, czasami przedziwne kształty. Ustalały w ten sposób które z nich i w jakim miejscu szyku będzie leciało. Mimo, że było ich coraz więcej robiły to nadzwyczaj spokojnie i sprawnie. Teraz, gdy było już bliżej wieczora zbijały się w duże zgromadzenia i z nastroszonymi piórami siedziały na gałęziach. Przytulały się do siebie tak, by utrzymać ciepło na teraz i na całą noc. O tej porze w większości siedziały już bez ruchu, a wiele z nich przysypiało włożywszy dzioby pod pióra skrzydeł. Ucieszyłyby się, gdyby jeżyk opowiedział im bajkę o jesieni. Tylko co jakiś czas gdy coś się któremuś przyśniło, poruszało się mocnej lub podskakiwało, żeby zaraz potem znieruchomieć znowu. Przyglądając się usypiającym ptakom jeżyk poczuł, że i jemu też zaczynają ciążyć powieki. Gdy spoglądał tak na nie do góry to oczy same przymykały mu się bardziej i bardziej. Słońce już praktycznie schowało się za drzewami i cała okolica była już zacieniona. Niebo było pełne gwiazd, które migotały leciutko. Tarcza księżyca wystawała tuż nad konarami drzew i widać ją było bardzo dobrze. Płatki kwiatów, które pracowicie rozrzucili wokół norki borsuka Emila przypominały teraz nawet bardziej niż przedtem śnieg w zimie. Cyprian uśmiechnął się na myśl, że Emil w dalszym ciągu nie wyszedł jeszcze ze swojej norki. Jak on może tak długo spać? – pomyślał Leżąc sobie w tym miejscu od jakiegoś czasu jeżyk zdążył wymościć sobie wygodny dołek z liści, w którym było mu bardzo przyjemnie i ciepło. To mogło być dobre miejsce by w nim spędzić noc. Ziewnął szeroko i zwinął się w wygodny kłębek. Czuł się coraz bardziej śpiący. Przymknął oczka i wsłuchał się w ciszę wieczornego lasu. Z daleka słychać było delikatny szelest liści i szum wody w pobliskim stawie. Chłonąc jesień dookoła Cyprian oddychał spokojnie i miarowo. Westchnął głęboko czując, że sen już jest coraz bliżej. A może borsuk Emil rzeczywiście zasnął na tak długo i obudzi się dopiero jutro. Albo może jeszcze za kilka dni. Jeżyk był tak śpiący, że wcale go to już nie dziwiło. Może razem obudzą się dopiero gdy śnieg już spadnie i cały świat zrobi się biały. Ale te myśli to już chyba były częścią snu, który się właśnie zaczynał. Na pewno będzie to sen, w którym okaże się jak w końcu jak się ich żart udał. I na pewno wszyscy będą się śmiać i cieszyć razem. To będzie bardzo dobry sen. I z tą myślą Cyprian odetchnął jeszcze raz… i zasnął.
Zimowe zabawy logopedyczne:
Ćwiczenia oddechowe – najczęściej podczas mówienia dzieci wypowiadają zdania zarówno na wydechu, jak i na wdechu. Wygłaszany tekst jest mówiony ciszej, mniej wyraźnie. Ćwiczenia oddechowe poprawiają wydolność oddechową, sprzyjają wydłużaniu fazy wydechowej, co powoduje poprawę jakości mowy. Działają odprężająco i dają lepsze samopoczucie. Można je łączyć z ćwiczeniami fonacyjnymi, artykulacyjnymi i usprawniającymi motorykę narządów mowy.
A oto kilka propozycji:
Karnawałowy bal balonów.
Nadmuchiwanie baloników – ćwiczenia te wzmacniają i regulują siłę wydechu.
Przygotowujemy baloniki w różnych kolorach i kształtach. Wspólnie z dzieckiem nadmuchujemy najpierw proste balony, następnie trudniejsze. Kto nadmucha szybciej? Kto więcej?
Nawet jeśli nie udało się nadmuchać baloników do końca, one i tak cieszą się, że mogą tańczyć z nami.
Podrzucamy baloniki, dmuchamy na nie tak, by „tańczyły” w powietrzu. Włączamy muzykę. Umawiamy się z dzieckiem, że tańczymy tylko wtedy, gdy gra muzyka. Gdy przestanie, musimy zatrzymać się i złapać któryś z baloników. Ponownie włączamy muzykę – i pląsamy z balonikiem. Co to? Jeden balonik pękł i uchodzi z niego powietrze: robimy wdech i wraz z wydechem, coraz ciszej wypowiadamy: sssssss. Następne baloniki pękają! Wraz z wydechem wypowiadamy: ssssssss raz ciszej, raz głośniej.
Karnawałowe ciasteczka
Przygotowujemy plastikową rurkę oraz wycięte z papieru białe kółka – to będą nasze ciastka . Dodatkowo wycinamy z kolorowego papieru małe kółeczka, gwiazdki itp. (średnica ok.1 cm). Posłużą one do ozdabiania „ciasteczek” (czekoladki, owoce, cukierki itp.). Na stole kładziemy „ciastka”, a obok nich, w pewnej odległości, ozdoby.
Teraz ozdobimy nasze „ciasteczka” kolorowymi „czekoladkami”, „cukierkami” kandyzowanymi i świeżymi „owocami” itd. Przy pomocy plastikowej rurki włożonej do buzi, dziecko przenosi ozdoby (po jednej) i układa na ciastkach. Wymaga to dotknięcia i przyssania każdego kółeczka do rurki oraz przeniesienia go na ciastko. Nie wolno używać rąk! Ćwiczenie nie należy do łatwych. Aby pomóc dzieciom, można im poradzić, by spróbowały wciągać powietrze tak, jak przy piciu soku przez rurkę. Dopiero gdy kółeczko dotknie „ciasteczka”, przestajemy wciągać powietrze i ozdoba już jest na miejscu. Mmmm, smacznego.
Brrr! – rozgrzewamy się.
Ale zimno! Wróciliśmy ze spaceru i musimy się rozgrzać! Powtarzamy cichutko : brrr. Oj, wciąż jesteśmy zmarznięci! Trzęsie się mama i synek, a nawet córeczka ! Powtarzamy głośno: dddddd, brrrrrrr.
A najbardziej zmarzły rączki. Jak je rozgrzać? Spróbujmy podmuchać – dmuchamy na ręce długo i jednostajnie. Nie pomaga… Może inaczej? Będziemy szybko dmuchać! – krótkie, rytmiczne wydechy – dmuchanie raz na jedną dłoń, raz na drugą. Może chuchanie rozgrzeje nasze ręce? Chuchamy raz na jedną, raz na drugą dłoń – hu, hu, hu… Nareszcie się rozgrzały! Nasza lala (miś itp.) też zmarzła… Dmuchamy, a potem chuchamy na lalkę, maskotkę. Już jej ciepło
Zabawa w śnieżki
N asze „śniegowe kulki”, to piłeczki do ping – ponga. Kładziemy dużo piłeczek na stole, przy którym siedzimy. Teraz rzucamy „śniegowe kulki”, czyli dmuchamy na piłeczki tak, by jak najszybciej spadły ze stołu. Potem zaczynamy bitwę na śnieżki. Jedna z nich leży na środku stołu (piłeczka). Proponujemy, by nasza pociecha pierwsza rzuciła „śnieżką”, czyli spróbowała bez użycia rąk, tylko dmuchając, zrzucić piłeczkę ze stołu. My staramy się „oddmuchiwać” i nie pozwalamy, by piłeczka spadła.
Udało się i „śnieżynka” znalazła się na podłodze? Teraz mama (tata, babcia) rzuca swoją „śnieżynkę” , czyli dmucha na kolejną piłeczkę. Dziecko dmuchając, stara się nie dopuścić, by spadła ona ze stołu. Bitwę wygrywa ten, kto zdmuchnie największą liczbę piłeczekśnieżynek.
Tańczące płatki śniegu”
Z papieru wycinamy śnieżynki o różnych kształtach (szerokość około 6 cm). Zawieszamy je na nitkach. Wieje lekki, zimowy wietrzyk. Śnieżynki tańczą na wietrze. Za pomocą oddechu, wraz z dzieckiem dmuchamy na papierowe śnieżynki, starając się jak najdłużej utrzymać je w ruchu . Wydech nie musi być silny, tylko długi. Teraz zrywa się gwałtowny wicher. Mocniej dmuchamy, śnieżynki tańcują. Oj, chyba czas na odpoczynek..
Dmuchamy na płatki śniegu.
Przygotowujemy dużo białego confetti i rurkę do napojów. Confetti rozrzucamy na stole. Na ustalone hasło dmuchamy na nasze śniegowe płatki przy użyciu słomki. Kto pierwszy zdmuchnie swoje śniegowe płatki – tata, mama, czy dziecko?
Następnie układamy confetti na wewnętrznej części dłoni (nie za dużo). Nabieramy nosem powietrza i wypowiadamy szybie, mocne „t”. Czy nasze śniegowe płatki podskoczyły? Spróbujmy jeszcze raz, niech polecą jeszcze wyżej!
Przy każdym ćwiczeniu oddechowym należy zadbać o spokojne, głębokie wdechy!
Ćwiczenia fonacyjne – uczą właściwego posługiwania się głosem oraz wyrabiają umiejętność modulowania siły natężenia głosu. Ułatwiają m.in. pozbycie się piskliwego bądź krzykliwego głosu u dzieci.
Ćwiczenia artykulacyjne – pomagają w pokonywaniu trudności związanych z wymową nowych głosek, a także utrwalają prawidłową wymowę głosek już istniejących w mowie dziecka.
Jeśli nasze dziecko ma problemy z wypowiadaniem niektórych głosek, nie poprawiajmy go, tylko zachęcajmy do powtarzania.
Propozycje zabaw:
Kulig
Wybierzmy się w szaloną podróż saniami, ciągniętymi przez koniki. Możemy wykorzystać nasze ulubione piosenki, szybkie utwory muzyczne. Wybierajmy muzykę o zróżnicowanym tempie i wyraźnym rytmie. Pokażmy maluchowi, jak zmienia się tempo ruchu konika wraz ze zmianą tempa utworu lub różnych utworów. Zachęcajmy, by poruszał się w rytm granej melodii.
Gdy gra muzyka, koniki cwałują, gdy cichnie, koniki zatrzymują się i parskają: wraz z wydechem, z wysuniętymi i zamkniętymi wargami. Podczas parskania wargi powinny drgać. Koniki rżą: iiiichachaaa (powtarzamy)!!! Znów gra muzyka – koniki pędzą. Muzyka milknie – koniki zatrzymują się, ale za chwilę ruszą znowu, pokażemy jak – koniki kląskają: przyklejanie i odrywanie języka od podniebienia górnego, połączone z dźwiękiem kląskania – na zmianę szybko, wolno, szybko, wolno.
Mogą też skakać: hopsa, hop, hopsa, hop (powtarzamy). Co to? Sanie się przewracają: baaaaaach, traaaach (powtarzamy). Włączamy muzykę. Podczas wolnej jazdy, kląskamy językiem powoli, gdy koniki galopują, kląskanie też jest szybsze. Muzyka cichnie ponownie – koniki parskają , potem rżą.
Koniki zgłodniały i muszą coś zjeść: koniki przeżuwają sianko (ruchy żuchwą, naśladujące przeżuwanie).
Rzucanie śnieżkami do celu
Wyobraźmy sobie, że wokół nas jest mnóstwo białego, puszystego śniegu. Lepimy z niego małą kulę. Nabieramy śniegu (naśladujemy ruch zagarniania) i rzucamy: a- śnia, e-śnie, o-śnio, u-śniu, i-śni, y-śni (wypowiadając z przedłużeniem samogłoski). Zachęcamy dziecko do powtarzania. Kule spadają na ziemię: bum, bum, bum…
Znowu lepimy śnieżkę ze śniegu i rzucamy (powtarzając rytmicznie): śnia, śnie, śnio, śniu, śnia, śnie, śnio, śniu. Kule ponownie ląduja na ziemi: bam, bam,bam… . A teraz – uwaga! – jeszcze raz rzucamy śnieżki : a-sma, e-sme, o-smo, u-smu, i-smy, y-smy (wypowiadając z przedłużeniem samogłoski). Głośno spadają na ziemię: bom, bom, bom..
.Zimowe koty
Zimą kotki lubią wygrzewać się w ciepłym miejscu. Zaproponujmy maluchom zabawę w senne kotki.
Mały kotek śpi, zwinięty w kłębuszek. Mruczy przy tym (powtarzamy razem z dzieckiem): mrrrr, mrrr… . Ale zaburczało mu w brzuszku z głodu: bur, bur, bur. Budzi się i mruczy cicho: mrrru, mrrru. Potem głośniej: mruuuu, mruuuu. Prosi: daj mi miseczkę mleczka, miau, miau (smutnym głosikiem). Oj, zaczyna się niecierpliwić i drapie w podłogę: drapu, drap, drapu, drap. Miauczy teraz głośno : miauuuuu. Kici, kici, kici (powtarzamy razem z dzieckiem).
Bal przebierańców
W karnawale popularne są bale, a najlepszy bal to bal przebierańców. Ale za co możemy się przebrać? Znowu za królewnę, rycerza, batmana, wróżkę?? O nie! Wymyślimy coś nowego, coś innego. Może za węża, który syczy głośno: sssssss (powtarzamy). Może za pszczołę, która bzyczy: bzzzzz, bzum, bzum. Albo bąka, który odzywa się : bazzz, bazzzz. Za świerszcza, który pięknie gra : cyt, cyt, cyt? Nieee, najlepiej za pajacyka z wesołymi dzwoneczkami na czapeczce: dzyń, dzyń, dzyń, dyń, dyń, dyń
Na balu gra muzyka: grają skrzypeczki: tirli, tirli, tirli tu…, gra też trąbka: trutu, trutu, trututu, trata, trata, tratata…, teraz dołączyło pianino: piano, piano, pianoooo, a potem perkusja: dum, dum, dum, taka, dum, taka…. Jakie jeszcze instrumenty zagrają na balu? Zachęcajmy dziecko, by samo wymyśliło, jak mogą odzywać się instrumenty. Możemy też urządzić bal dla lalek i zadbać o to, by do tańca przygrywała im muzyka.